Kanchanaburi, Tajlandia
| |

Kanchanaburi – 2 miejsca, które musisz odwiedzić

Podziel się artykułem z innymi

Około 120 km na zachód od Bangkoku leży Kanchanaburi – małe miasto w Tajlandii u zbiegu rzek Kwai Noi i Kwai Yai. Jest ono także stolicą prowincji o tej samej nazwie. Dla wielu odwiedzających głównym punktem zainteresowania jest Most nad rzeką Kwai, Kolej Śmierci z II Wojny Światowej, a także Park Narodowy Erawan. Dodatkowo 15 km na południe od miasta rośnie ‘Drzewo Deszczowe’, które ma ponad 100 lat. Pień ma 15 m obwodu i 20 m wysokości, a gałęzie rozciągają się na ponad 25 m. Co ciekawe, nawet w bardzo upalny dzień pod drzewem jest znacznie chłodniej.​

Jak dojechać z Bangkoku do Kanchanaburi?

Jak najlepiej dotrzeć do Kanchanaburi? Pociągiem! Z założeniem, że startujecie z Bangkoku. Stacja, z której dostaniecie się na miejsce to Thronburi Station. Jest to istotne, ponieważ jest ona sporo oddalona od centrum Bangkoku. Nie ma możliwości dojechać do Kanchanaburi tak jak w przypadku Ayutthaya, z dworca głównego. Koszt biletu to 100 bahtów za osobę (III klasa, ok. 13 PLN). Odległość to 125 km i po 3 godzinach przybywamy na miejsce. Po drodze mija się coraz bardziej urozmaicone krajobrazy.

Cała trasa z Thronburi (stacja początkowa) do Nam Tok (stacja końcowa) ma 263 km i trwa niewiele ponad 5 godzin. My zdecydowaliśmy się na dłuższy pobyt w samym Kanchanaburi. Radzimy tak zrobić każdemu, aby na spokojnie odwiedzić ciekawe miejsca, o których piszemy poniżej. Jeżeli planujecie tego samego dnia wrócić do Bangkoku to niestety, ale pociągiem Wam się nie uda. Polecamy wybrać wtedy taksówkę, którą zrobicie rundkę po najciekawszych miejscach i wrócicie do stolicy.

W przypadku, gdy chcecie zatrzymać się w Nam Tok to i tak polecamy podzielić podróż na dwa odcinki. Jednego dnia dojechać do Kanchanaburi i wieczorem przespacerować się mostem na drugi brzeg rzeki, kiedy turystów jest najmniej czy też odwiedzić ‘pływający market’. Kolejnego dnia wsiąść do pociągu i pokonać drugą część trasy. 

Most na rzece Kwai

Pierwszym obowiązkowym przystankiem w Kanchanaburi jest z pewnością popularny most na rzece Kwai. Taki też tytuł ma film z 1959 roku w reżyserii Davida Leana. Ciekawostką jest to, że film był kręcony w całkiem innym miejscu, czyli na Cejlonie (Sri Lanka). Przy budowie słynnego mostu zginęło ok. 10 tyś. ludzi. Został on zburzony przez wojska amerykańskie podczas bombardowania w 1944 roku. Po wojnie w ramach reparacji odbudowali go Japończycy. Tuż przy moście, od strony miasta, znajdziecie także JEATH War Museum, czyli muzeum wojenne o Kolei Śmierci.

Nazwa JEATH powstała od pierwszych liter angielskich nazw sześciu krajów związanych z budową kolei: Japan, England, Australia/America, Thailand, Holland. Niedaleko mostu usytuowany jest przystanek kolejowy, gdzie można wsiąść do pociągu i pojechać dalej zachowanym fragmentem torów do stacji końcowej w Nam Tok. 

Kolej Birmańska, czyli Kolej Śmierci

Cała trasa kolejowa wiedzie przez dżunglę i ma 415 km (263 km w Tajlandii i 152 km w Birmie).  Budowano ją od czerwca 1942 roku do października 1943 roku. W wyniku chorób, wyczerpania, głodu i ciągłego bicia budowa kolei śmierci pochłonęła ok. 100 tyś. cywili oraz 16 tyś. jeńców wojennych. Szczególnie ciężka była budowa torów przez przełęcz Hellfire Pass, która znajduje się około 80 km na północny zachód od Kanchanaburi.

Odcinek ten został nazwany przełęczą “Ognia Piekielnego”. To wykuty w litej skale przez brytyjskich i australijskich jeńców kanion o długości 73 metrów i 25 głębokości. Prace odbywały się przez 18 godz. dziennie za pomocą prymitywnych narzędzi. Jeńcy pracowali także w nocy. Przy świetle pochodni wyglądali jak w piekielnych czeluściach i stąd wzięła się nazwa tego odcinka. Więcej informacji o Hellfire Pass znajdziecie tutaj.

Jadąc pociągiem w stronę Nam Tok warto wyskoczyć przy stacji Thamkra Sae. Jest to kawałek torów przyklejonych do pionowej skały nad urwiskiem. Pociąg zatrzymuje się w tym miejscu na około 10 min. Jeśli uważacie, że to za mało można zostać na ok. 1h 45 min i poczekać, aż pociąg zrobi rundkę i wróci z powrotem. W tym wypadku będziecie musieli odpuścić sobie stację końcową w Nam Tok.

Od Was zależy, jak zorganizujecie sobie taki dzień. Ważną informacją jest to, że aby dostać się do przełęczy Hellfire czyli miejsca, gdzie żołnierze kuli w skale trasę, którą miał jechać pociąg, trzeba pokonać od końcowej stacji Nam Tok jeszcze ok. 20 km. I do wyboru macie albo taxi, albo wynajem skutera.  

Trzeba dobrze rozważyć godziny wyjazdu oraz powrotu. Pociągi powrotne z Nam Tok odjeżdżają o 5:20, 12:55 i 15:30. Ze stacji w Kanchanaburi w stronę Nam Tok o 6:15, 10:44 i 16:33. Wyżej macie tabelę z rozkładem jazdy na całej trasie.

Kolejnym interesującym miejscem w prowincji Kanchanaburi jest Park Narodowy Erawan, który jest oddalony o około 70 km na północny zachód od miasta. Park szczyci się najpopularniejszymi i podobno najpiękniejszymi  wodospadami w Tajlandii. 

Jak dojechać do Parku Narodowego Erewan? 

W tym wypadku najlepszym i najtańszym sposobem był dla nas autobus, który kursuje 10 razy w ciągu doby. Oczywiście nie sugerujcie się godzinami odjazdu co do minuty, nasz opóźnił się ok. 40. Bus wyjeżdża z głównego dworca w Kanchanaburi. My mieliśmy farta, bo akurat jeden z przystanków usytuowany był niedaleko naszego noclegu (zdjęcie rozkładu poniżej). Koszt przejazdu w jedną stronę to 50 bahtów za osobę, a czas ok. 2 godz.  Autobus z epoki ”peace and love”. W  środku nie dało się rozmawiać, tak było głośno. Mimo wszystko polecamy. Niezapomniana przygoda! 

Wejście do Parku Erawan to koszt 300 bahtów za osobę. Trzeba przeznaczyć około 2 godzin, aby wdrapać się na 7-my poziom wodospadów. Uwaga!!! Jeśli wybieracie się tam w okresie deszczowym 6-ty i 7-my poziom jest zamknięty, ze względu na zalane wodą ścieżki prowadzące na szczyt. My akurat trafiliśmy tam w okresie suchym, więc udało się wdrapać na ostatni, a na prawdę warto! Wybierając się tam, pamiętajcie, żeby wziąć ze sobą ręcznik i strój kąpielowy, aby móc orzeźwić się w basenie każdego poziomu wodospadu. Choćby nawet ze względu na to, że im wyżej tym trasa robi się coraz bardziej ekstramalna.

Dodatkowo można skorzystać z darmowego SPA! Na pewno kojarzycie małe rybki w salonach urody, które obgryzają martwy naskórek u stóp. Tutaj jest ich cała masa – z tym małym wyjątkiem, że nie są małe, tylko duże, a co za tym idzie ich ‘ugryzienie’ może być czasami bolesne. Poza tym, na pewno nie polecamy trekingu w japonkach, czy klapkach. Oczywiście mijaliśmy na trasie takich, którzy w takim obuwiu wchodzili na samą górę. Każdy poziom ma swoją nazwę, a średnia odległość między poszczególnymi kaskadami waha się od 250 do 550 metrów. Warto się tam wybrać z rana, aby móc cały dzień po obcować z naturą, zażywać kąpieli wodnych i relaksować się przy szumie wodospadów.

Poniżej 2 filmy: o Kolei Śmierci oraz z Wodospadów w Parku Narodowym Erawan. 

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *